Dziś w artykule o tym jak nie spanikować gdy dotrze do nas przesyłka z sądu.
Przesyłka z sądu – o co dokładnie chodzi?
Pomimo zawirowań gospodarczych, inflacji i widma „trudnych czasów” firmy pożyczkowe prężnie działają. Co więcej, chętnie wykorzystują niepokój konsumentów. Obiecują wizję realizacji potrzeb, których aktualnie konsument nie może zaspokoić. Po co martwić się rosnącymi cenami kiedy wystarczy kilka kliknięć aby otrzymać pieniądze? Na takie podejście liczą często firmy pożyczkowe, jednak nie zawsze im się to opłaca.
Do Pani Barbary dotarła przesyłka z Sądu Rejonowego. Chodziło o dług na ponad 5000 zł.
Przesyłka z sądu zawierała wezwanie do złożenia odpowiedzi na pozew wniesiony przez Recoverso RMC OÜ. Pani Barbara nie skojarzyła od razu, o co w sprawie chodzi. Czemu nieznana jej firma z Estonii pozywa ją na ponad 5000 zł? Pani Barbara nie spanikowała. Nie schowała przesyłki do szuflady, licząc na to, że wierzyciel o wszystkim zapomni i sprawa rozejdzie się po kościach. Postąpiła najlepiej jak mogła – poszukała pomocy. W rezultacie zgłosiła się do nas i przesłała otrzymane dokumenty. Może Pani Barbara nie kojarzyła firmy z Estonii, ale my już tak. Okazało się, że powód odkupił dług od pożyczkodawcy, a przynajmniej tak uważał. Analiza okumentów zaprowadziła nas do wniosku, że to wcale nie takie pewne. Powód twierdził, że Pani Barbara zaciągnęła pożyczkę w Rapid Finance Polska S. A., a on ten dług odkupił. Trudno jednak przyjąć taką wersję zdarzeń, skoro nie przedstawił umowy, w oparciu, o którą miał nabyć dług Pani Barbary. Sama umowa, którą Klientka miała zawrzeć też wzbudzała wątpliwości. Braki formalne, wysokie koszty, uchybienia w kwestii dowodów. Wiedzieliśmy już gdzie uderzyć, teraz pozostało tylko zadać cios.
Klientka zgłosiła się do nas w porę, wnieśliśmy odpowiedź na pozew. Zaatakowaliśmy wszystkie braki, uchybienia, niedostatki, podnosząc szereg zarzutów.
Mogliśmy jednak się spodziewać, że powód nie odda sprawy walkowerem. Tak też się stało, wniósł bowiem replikę na nasze pismo. Nie byliśmy bierni, wyprowadziliśmy kontratak. Po tej krótkiej, ale intensywnej wymianie pism nadszedł dzień wyrokowania. Sąd rozstrzygnął kto miał w tym sporze rację. Wskazał na nas i Panią Barbarę. Sąd oddalił powództwo w całości, Pani Barbara nie musi oddawać nieznanej sobie estońskiej firmie ani złotówki. Pełne zwycięstwo.
Musieliśmy się wstrzymać się ze świętowaniem, przecież powód może złożyć apelację. Jednak nie tym razem. Powód pewnie uznał, że dalsza walka nie ma sensu bo nie złożył nawet wniosku o uzasadnienie wyroku. To przypieczętowało zwycięstwo. Pani Barbara może już być spokojna, nikt nie będzie już jej niepokoił. Przesyłka z sądu to etap, o którym może już zapomnieć.
Ta historia pokazuje, jak ważne jest, żeby nie panikować i nie unikać konfrontacji z sądową przesyłką.
Szczególnie, gdy ta dotyczy sprawy wytoczonej przez firmę, o której słyszymy pierwszy raz w życiu. Na nic się zda też unikanie problemu. Wtedy Sąd wyda wyrok bez naszego udziału i bez możliwości obrony, z której wystraszony konsument zrezygnował niemal na własne życzenie. Jeżeli dotarła do Ciebie przesyłka z sądu, sprawa Cię przytłacza i nie wiesz, skąd pochodzi dług i kto tak naprawdę Cię pozywa, warto zwrócić się o pomoc do profesjonalisty. Bierność i próba przeczekania jest najgorszym, co można wówczas zrobić. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest poszukanie pomocy. Jesteśmy do usług.
Zapraszamy do zapoznania się z naszym ostatnim wpisem https://konsument-wygrywa.pl/oddluzanie/pozew-o-zaplate-skok-im-stefczyka-przegrala/